Wczorajszy dzień oraz okres świąteczny (bez nieograniczonego dostępu do Internetu) pozwolił mi trochę się wyciszyć. W ciszy tej (raczej nie dosłownej, bo o to przy całej naszej rodzinnej ferajnie niełatwo ;)) naszła mnie pewna refleksja dotycząca ograniczeń.
Refleksja ta wpisuje się w wiosenne plany projektu Różowej Klary
Pewna baba oraz dziewczyny z komiteptol'u zabrały mnie chcąc nie chcąc w podróż sentymentalną (tu: groszki i piórka oraz tu: zgadywanka ) w lata 90-te. Lata dzieciństwa i beztroski. No nie! znowu o mnie? A co ze Staszkiem? Już się poprawiam i odhaczam na szybko co też nasz syn potrafi (Was również zachęcam do takiej zabawy tu: klik).
Dlaczego lubimy do tych czasów wracać? Przecież wcale nie było wtedy tak bezpiecznie i różowo ;) Bawiliśmy się w różnych przedziwnych miejscach, ja np. lubiłam chodzić na pewien plac budowy, gdzie pręty sterczały we wszystkich kierunkach. Miejsce to było oczywiście zagrodzone i zakazane. Chyba przez to niektórych z nas kusiło jak zakazany owoc.
![]() |
"ciągle krąży mi nad głową" ;) |
w te rejony a mnie wręcz przeciwnie! Takie omijanie wyimaginowanych przeszkód sprawiało mi frajdę :) Wyprawom tym towarzyszyła szczypta niepewności a nawet strachu czy aby nie wpadnie się do piwnicy (właściwie na placu tym przez długie lata były wylane jedynie fundamenty).
![]() |
dziś jesteśmy u babci |
Wczoraj poczyniliśmy z mężem pierwsze kroki do przeprowadzki Staszka do niebieskiego pokoju (wpis o pokoju już wkrótce). To jeden z punktów wiosennego planu. Przy okazji komputer zmienił miejsce docelowe (powrócił "na salony")
i nadal czeka na nową klawiaturę.
Robimy wiele zdjęć i filmów a zapominamy często o udokumentowaniu otoczenia
w jakim żyjemy. Być może dlatego większość z nas lubi powracać do zdjęć
z dzieciństwa?
Widzimy na nich nas samych: analizujemy do kogo z członków rodziny byliśmy podobni, jak byliśmy śmiesznie (modnie lub nie) ubrani.
Na zdjęciach tych widać również miejsca, które także z biegiem czasu się zmieniły: coś gdzieś dobudowano, coś zburzono, coś w danym czasie zakwitło lub zwiędło. Miejsca te mimo, że pozornie takie same wyglądają inaczej niż zamiętaliśmy...
![]() |
nowa karuzela |
Chciałam przypomnieć, że złośliwość rzeczy martwych lubi dotykać także dysk komputera. Wie coś o tym moja kuzynka, która w ten sposób straciła filmy
i zdjęcia z wesela. Gdyby nie pasja mojego taty do digitalizacji starych kaset video, nie miałaby dziś tak ważnej dla większości panien młodych pamiątki...
Czas zatem porobić wiosenne porządki w komputerach i wywołać w końcu parę zdjęć. To następny punkt mojego wiosennego planu. To co ja jeszcze tutaj robię? Do roboty koty!
A Wy jak reagujecie na ograniczenia?
Motywują Was one czy wręcz przeciwnie?
Lubicie planować czy raczej idziecie na żywioł?
Większość ograniczeń staram się respektować, ponieważ stawiam się w sytuacji osoby, która te ograniczenia ustanowiła, ale ciekawość jest czasem tak ogromna, że nie byłabym sobą jeśli bym nie spróbowała ;).
OdpowiedzUsuńDodatkowo lubię pójść na żywioł. Taka już jestem ;)
U mnie ciekawość także czasem bierze górę nad rozsądkiem :)
Usuń