MENU

piątek, 12 czerwca 2015

czerwiec

Długi czerwcowy weekend już za nami. Zaczyna się czas dłuższych wyjazdów na łono natury oraz ...ślubów :) Ach,to słynne R w nazwie miesiąca ;)
Czy wiecie, że w języku polskim wszystkie miesiące (z wyjątkiem maja) są pochodzenia słowiańskiego? Ich nazwy są związane ze zjawiskami meteorologicznymi, przyrodą lub pracami sezonowymi.
 
Nazwa obecnego miesiąca pochodzi od czerwca polskiego (Porphyrophora polonica L.). To owad należący do rzędu Homoptera (pluskwiaki równoskrzydłe). Do rzędu tego należą również cykady i mszyce.
Niektórzy filolodzy nazwę miesiąca czerwiec wywodzą od larwy, która przeobraża się w czerwcu. W dawnej Polsce bezgłowe larwy nazywano bowiem czerwem. Jak pisał znany przyrodnik Antoni Waga (1799-1890): "Wyraz czerw znaczył w ogólności robaki(…)". Terminem tym określa się również larwy pszczół.
Czerwiec polski był w XV i XVI stuleciu obok zboża, drewna, soli
i bursztynu
 czołowym towarem eksportowym Polski i Litwy. 

Czerwone larwy owada, żerujące na roślinie zwanej czerwcem trwałym, dostarczały cenionego i poszukiwanego w całej Europie barwnika do tkanin: koszenili.

źródło, ilustracja pochodzi z książki: Breyn, Johann Philip (1731) Historia naturalis Cocci Radicum Tincttorii quod Polonicum vulgo ...


"Czerwiec Polski jest to owad posiadający w sobie przepyszny szkarłatowy barwnik,
a żyjący głównie na ziemiach składających całą dawniejszą Polskę. Ztąd też Lineusz nazwał ten owad po łacinie: Coccus Polonicus, co Niemcy z dziwną logiką zwykle tak tłómaczą w swych dziełach: Coccus Polonicus, die deutsche Cochenille — objaśniając zarazem: że owad ten niby niemiecki znajduje się osobliwie w Polsce!" 

Ze względu na przebieg rozwoju osobniczego czerwiec polski należy do owadów
z przeobrażeniem niezupełnym. W rozwoju występują tu 3 stadia:


  1. jajo ->
  2. nimfa -> 
  3. postać dorosła (imago).

Nimfa przechodzi metamorfozę częściową (przypomina ona postać dorosłą ale nie ma funkcjonujących skrzydeł ani narządów rozrodczych). 
Samiczka czerwca polskiego składa jajeczka do gleby od pierwszej połowy czerwca do 10 sierpnia. Pod koniec lata wykształcają się z nich larwy, które w marcu – kwietniu opuszczają kokon i wychodzą na powierzchnię, dopóki nie znajdą pędów czerwca trwałego (Scleranthus perennis), rośliny zielnej z rodziny goździkowatych, rosnącej na piaskach i ugorach. Po 24 godzinach larwy przekształcają się w ciemnofioletowe pęcherzyki (cysty), które ssawkami przyczepiają się do korzeni rośliny. Pod koniec czerwca z cyst wydostaje się nimfa: owad z dwoma skrzydełkami i rodzajem pióropusza, która uchodziła w czasach renesansu za część rośliny (w Polsce wiedziano, że pęcherzyk przekształca się
w robaczka). 


Żywicielami czerwca polskiego są również inne rośliny:
Jastrzębiec kosmaczek (Hieracium pilosella L.)
Mącznica lekarska (Arctostaphylos uva-ursi (L.)
Pięciornik rozłogowy (Potentilla reptans L.)
Rdest (Polygonum minus)

Fizjologię owada zbadał dokładnie mieszkający w Gdańsku Holender Johann Philipp Breyn (1680–1764), lekarz i biolog. W swoich pracach udowodnił naukowo odmienność jego rozwoju.[1]
W Polsce ze względu na trudność dotarcia do owada w jego środowisku naturalnym czy też tajemnicę handlową czerwiec polski długo pozostawał zagadką. 
Pierwszym uczonym, który dokładnie opisał czerwca polskiego, był Marcin z Urzędowa, prof. Akademii Krakowskiej (autor kompendium botanicznego "Herbarz polski, to jest o przyrodzeniu ziół i drzew rozmaitych...", które powstało między 1543 a 1557 rokiem. Wydano je w 1595 roku):
"Czerwiec jest to ziarnko, które w Polsce zbierają w maju spod korzonków ziemi. Tego najwięcej zbierają koło Łowicza, Rawy, Warszawy, iż tam taki zwyczaj, bo jednak wszędzie w Polsce tego dosyć, ale o to nie dbają. Są ziarnka czerwone, niewielkie […] Te ziarenka kopią w ziemi spod korzonków; w maju kwitną, a gdy przyjdzie czerwiec, tedy obrócą się w robaczki i wylecą. Te robaczki świecą w noc czerwcową i zowią je też ludzie pospolicie czerwcami. W Wenecji jest to rzecz droga, bo za funt tych ziarenek musi dać cztery funty weneckie, za drugi pięć, niemal nasz złoty. To dlatego piszę, aby się jęli wszyscy to zbierać, albowiem czerwiec polski jest najszlachetniejszy. Tym farbują rzeczy kosztowne, jedwabne, w Wenecji: a rzeczy 
jedwabne, które farbują czerwcem polskim, zowią Kermezyn. […] Te ziarnka czerwcowe nie są to korzonki ani ziele. Jest to nasienie, które na swym miejscu zostawia on chrobaczek [...] Albowiem już w kwietniu poczyna sięmnożyć, gdy wszystkie rzeczy poczynają ożywać, a gdy przyjdzie czerwiec, tedy już urośnie; a tak zostawiwszy pęcherzyk, w którym był, wylata, zostawiając nasienie".

Farbowanie tkanin czerwcem nie było skomplikowane. Marcin Siennik (mieszczanin krakowski i zielarz) opisuje technologię barwienia jedwabiu: 

jedwab owinięty w płótno należało wygotować w mydlinach, płukać w słonej, czystej wodzie, następnie rozpuścić ałun (funt na funt jedwabiu) i moczyć tkaninę przez osiem godzin, w wypłukany ponownie jedwab wetrzeć czerwiec (3–4 uncje na funt), dodać 3 uncje tłuczonego galasu (dla ożywienia barwy) i zalać niewielką ilością wody.
Czerwiec musiał być odtłuszczony, czego dokonywano, macerując go w piwie bądź mieszając z żytnim ciastem. 
Z opisów rosyjskich z XIX wieku można się dowiedzieć w jaki sposób zabijano czerwce: 
  • wrzątkiem, 
  • suszono je na słońcu lub w piecu chlebowym, 
  • rozcinano lub mielono i rozpuszczano w żytnim kwasie (barszczu). 
Usuwało to tłuszcz, który stanowił przeszkodę przy zastosowaniu czerwca. Skrobia wiązała tłuszcze, a barwnik mógł przeniknąć do przędzy.
zdjęcie pochodzi ze strony
Pod koniec średniowiecza czerwiec stał się dobrem cennym i poszukiwanym.
Z Mazowsza, Wielkopolski, a w szczególności z Rusi Czerwonej, wysyłany był do Krakowa, Wrocławia i Gdańska, skąd docierał do najważniejszych ośrodków tekstylnych w Górnych Niemczech, Toskanii i Wenecji. Najstarsza wzmianka o eksporcie czerwca pochodzi z 1412 roku. Później centrum handlu czerwcem przeniosło się do Poznania. Pod koniec XV wieku handlowali nim kupcy poznańscy, powiązani interesami ze wschodnimi ziemiami Polski i Litwą.


Czerwiec wywożono przede wszystkim na Zachód i południe Europy, choć docierał również na daleki Wschód: do Armenii, Turcji, Afganistanu i Chin.
Dostawcami byli przeważnie Żydzi a odbiorcami norymberczycy, Włosi lub miejscowi mieszczanie.  
Zbiór był żmudny i czasochłonny. Trudniły się nim nawet całe wsie, lecz pozyskiwano niewiele towaru. Dlaczego?
  • Na jednej roślinie znajdowano na ogół 10-40 larw czerwca, 
  • Przypuszcza się, że do uzyskania kilograma koszenili, potrzeba było nie mniej niż 260 tys. roślin.  
Wydaje się, że pośrednictwo między zbieraczami a zagranicznymi odbiorcami przynosiło kupcom ogromne zyski, zwłaszcza że mogli uzyskać od władz przywileje monopolistyczne

czerwiec_trwały
Czerwiec trwały (Scleranthus perennis L.)
Sprzedaż barwnika krajowym producentom tekstyliów w XV i XVI wieku odgrywała już niewielką rolę. Tkaniny polskie wyrabiane w Bieczu, Wielkopolsce czy na Mazowszu najczęściej nie były barwione. 
W źródłach wspomina się o suknie białym, czarnym, a najczęściej szarym lub pospolitym. Był to produkt niskiego gatunku, przeznaczony dla ubogiej ludności miejskiej i wiejskiej. 
Czerwiec znajdował zastosowanie jedynie w tkactwie dekoracyjnym bądź w domowym farbiarstwie chłopskim, gdy z jakichś przyczyn zawiódł zbyt. Przyczyną było odkrycie w Meksyku podobnej czerwonej pluskwy: czerwca kaktusowego (Dactylopius coccus) żyjącej na kaktusach (opuncji). 

zdjęcie pochodzi ze strony
zdjęcie pochodzi ze strony
Koszenilę zaczęto sprowadzać zza oceanu. W XIX wieku na Wyspach kanaryjskich założono plantacje opuncji. Tym sposobem Polski czerwiec wypadł z konkurencji i handel polskiego barwnika zanikł. Zadziałało sprzężenie zwrotne: 
konkurencja amerykańskiej koszenili  = skurczenie się rynku zbytu -> fałszowano czerwca, aby obniżyć ceny <- fałszywego nikt nie chciał. 

w konsekwencji pola obsiano zbożem
Zbierano go jeszcze w niektórych okolicach: w starostwie leżajskim, bełzkim. Potem czerwiec całkiem znika ze źródeł, ustępując miejsca uprawom, które przynosiły większe zyski. Rozwijała się przede wszystkim produkcja zboża i hodowla bydła. Ważne były żniwa, a zbiory czerwca trudno było zharmonizować z hodowlą bydła
i owiec. Pozostało więc szukać czerwca już tylko na leśnych polanach, poza polami uprawnymi. Kokony należało zebrać do nocy świętojańskiej, po tym czasie owady przeobrażały się w imago i wylatywały.




Marcin Bernhardi z Bemitz, botanik i lekarz, pełniący funkcję lekarza królewskiego za Jana Kazimierza, opublikował w 1673 r. pracę o stosowaniu czerwca polskiego.[2] 
Według niego wykorzystywane w zabiegach leczniczych płótno zafarbowane czerwcem stosowano zewnętrznie do wywoływania wysypki w przebiegu odry i innych chorób. 
Pasy z takiego płótna, którymi obwiązywały się ciężarne, miały wzmacniać płód
i chronić przed poronieniem
. Podobne pasy stosowano w ce
lu zahamowania nadmiernych krwawień menstruacyjnych i hemoroidalnych. 
Lecznicze właściwości przypisywano również czerwonym niciom. Stosowano je do obwiązywania chorych miejsc, np. w tzw. róży oraz w anginie i w innych chorobach gardła. 
Działanie nasercowe (wzmacniające) miały wykazywać zarówno suszone i sproszkowane owady podane z winem do picia, jak również roztarte i przykładany na piersi
w formie 
okładów na tkaninach.


Koszenila z czerwca polskiego była barwnikiem o szerokim zastosowaniu:
  • farbowania tkanin, skór oraz grzyw i ogonów końskich (przez Turków i Ormian);
  • do malowania fresków,
  • sporządzania laki;
  • barwienia leków;
  • w kosmetyce:
    • Sok z czerwca zmieszany z sokiem cytrynowym służył do sporządzania tzw. „papieru hiszpańskiego" używanego przez kobiety do różowienia twarzy;
    • tzw. bezetta czerwona, czyli płatek lniany nasączony sokiem czerwcowym, wykorzystywana była do nadawania barwy płynom: wodzie, winom, spirytusom.
W XIX wieku czerwiec stał się już ciekawostką etnograficzną. Polski czerwony pluskwiak zanikł jako element życia gospodarczego i społecznego...

Obecnie koszenila pozyskiwana z owadów jest wciąż szeroko stosowana w przemyśle kosmetycznym do barwienia m.in.:
  • cieni do powiek,
  • szamponów i tuszów do rzęs,
  • napojów alkoholowych,
  • soków (głównie jabłkowych),
  • owocowego nadzienia do ciast czy jogurtów.
Warto pamiętać, że zanieczyszczenia zawarte w ekstrakcie koszenili mogą powodować reakcje alergiczne.

Ciekawostki:
  • czerwonemu barwnikowi nazwę zawdzięcza historyczna część Polski: Ruś Czerwona(Grody Czerwieńskie). Rozciągała się ona na południowy-wschód od linii Lublin-Krosno na południowy wschód, na dzisiejszą Ukrainie aż po Mołdawię. Mieszkańców tego regionu nazywało się Rusinami; po II Wojnie Światowej wygnano ich na Ziemie Odzyskane;
  • koszenilę uszlachetnił przypadkowo holenderski wynalazca Korneliusz Drebbel (1572-1633). Pracując nad kolorową cieczą do termometrów przez nieuwagę upuścił flakon wody królewskiej na cynowy parapet i w ten sposób odkrył, że chlorek cyny utrwala koszenilę nadając jej znacznie głębszy i intensywniejszy kolor.
  • Johannes Sibertus Kuffeler (zięć Korneliusza) otworzył w Leiden a później w Londynie przędzalnie gdzie wykorzystując sekretny przepis teścia uszlachetniał czerwony barwnik (ze sprowadzanej amerykańskiej koszenili) handlując z wielkim sukcesem suknami o unikalnym wówczas szkarłatnym kolorze zwanym wóczas "color Kufflerianus", "Bow dye" lub po prostu holenderski szkarłat.
  • Bracia Gobelin z przędzalni w Paryżu używali niezwykle ochoczo tej szkarłatnej wełny do swoich gobelinów znanych w Polsce pod nazwą arrasy (arrasy pochodzą z Brukseli a nie z miasta Arras).

Tak oto zgodnie z przysłowiem cudze chwalicie swego nie znacie chciałam przypomnieć, że w dni wolne warto pochylić się nad jakąś roślinką i podumać nad historią oraz nad naturalnym cyklem życia...

[1]Die Cocco polonico opera, 1731, 1733, 1750.
[2] Observatio CIV D. Martini Bernhardi u Bernitz, de usu et utilitate Cocci polonici (Obserwacja CIV P. Marcina Bernhardi z Bernitz o stosowaniu i użyteczności czerwca polskiego), „Miscellanea Curiosa" Ann 3: MDCLXXII, s. 167-171

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...