MENU

wtorek, 23 grudnia 2014

Okres połogu

Okres połogu trwający około 6 tygodni to czas dla regeneracji całego organizmu po ciąży
i porodzie.
Moje wspomnienia z tego okresu:
 2 doba
Wychodzimy ze szpitala :) Mąż niesie Stasia
w foteliku, a ja próbuję doczłapać się powoli do auta... Mam gorączkę i przez tydzień będę zażywać przepisany w szpitalu antybiotyk.
 
3 doba
Śpię na boku: za plecami mam poduchę rogal do spania, ale jeszcze nadal podczas kładzenia się do łóżka oraz wstawania ciągnie mnie szew. Dlatego wchodzę do łóżka na czworakach
i dopiero z tej pozycji się przekręcam się na bok...
Musiałam samodzielnie zrobić sobie zastrzyk przeciwzakrzepowy (receptę na zastrzyki dostałam przy wypisie ze szpitala). W szpitalu robiły to pielęgniarki, a w domu mąż odmówił przejęcia tej czynności (czy wszyscy mężczyźni odczuwają strach przed igłami?). Na ulotce przeczytałam, że należy się położyć, chwycić skórę na brzuchu lub udzie i wbić całą igłę
w fałd skórny. Że co? Całą igłę? Uff..., dobrze, że ta igła taka krótka! Oczywiście skóra na brzuchu była łatwiejsza do chwycenia ;) Wybrałam lewą stronę w okolicy pępka. Samo wbicie nic nie bolało, dopiero po naciśnięciu tłoka poczułam szczypanie, a po wyjęciu igły lekki ból w miejscu wkłucia... Przez 5 wieczorów powtarzałam ten rytuał, zmieniając tylko strony brzucha.
Jelita strasznie mnie bolały do dzisiejszego południa, ból przeszedł gdy.... wreszcie zrobiłam pierwszą dwójkę ;) Brzuch nadal mam obrzmiały i opuchnięty...No cóż, wszystkie narządy wracają powoli na swoje miejsce... Mam być na diecie lekkostrawnej by nie obciążać jelit, ale nie wiem jak długo na niej wytrzymam. Dla mnie sam drób i ryż jest strasznie mdły, a ja uwielbiam pikantna kuchnię! No ale czego się nie robi by nie bolało... Po przygodach z porodem stwierdziłam, że mam jednak wysoki próg bólu
i zapewne za niedługo zgrzeszę w kwestii jedzenia ;)
Mój biedny kręgosłup! Najchętniej bym tylko leżała na plecach. Mogę sobie na to pozwolić, bowiem mąż dostał L4 na mnie. Podaje mi synka by poleżał na mnie w pozycji brzuszek do brzucha. Staszek wędruje po brzuchu
w poszukiwaniu cyca :) jakie to słodkie!
 
4 doba
Jest mi przykro, że mąż tak dużo czasu spędza z małym, podczas gdy ja odpoczywam między karmieniami... Wieczorem płaczę,bo nie mogę ponosić synka by go utulić w płaczu...
Zakładam w końcu biustonosz. Ten z okresu ciąży (75 E) okazuje się za mały... Mierzę biust w obwodzie. Moje piersi z rozmiaru 65D (sprzed ciąży) urosły po porodzie do 70G! Dobrze, że mam biustonosz z tą wielkością miseczki. Daję go siostrze (braffiterce) by przerobiła mi go na taki z odpinanymi miseczkami, łatwiejszy do szybkiego karmienia. Nie ma jak dobrze dobrany biustonosz! Nareszcie mogę prosto siedzieć bez bólu :)
5 doba
Doceniam wreszcie fakt, że mąż tak mi pomaga. Wyręcza mnie po każdym karmieniu, nosi, przewija, uspokaja i masuje brzuszek Staszka. Mam pewność, że jak będzie wracał po pracy do domu, to będzie potrafił zająć się Stasiem :) Niech korzysta, bo później przez większą część dnia ja będę z nim sama. A piersią Go nie nakarmi ;)
 
6 doba
Przeczytałam, że normalna temperatura
w okresie połogu dla kobiet karmiących może sięgać nawet do 37,8 st. C. Uff, co za ulga. Mam 37,1 st. C.
 
9 doba
Kręgosłup tylko czasami pobolewa. Zaczęłam już robić koci grzbiet i lepiej się czuję. Stwierdziłam, że leżenie tylko go osłabia
i najwyższy czas się poruszać!
 
12 doba
Weszłam pierwszy raz na wagę. Mam 7 kg na minusie w porównaniu do wagi w ciąży :D
Z radości przymierzam spodnie: wchodzę do spodni sprzed ciąży! Niestety na brzuchu jeszcze trochę brakuje, by je zapiąć, ale się tym nie przejmuję. Wezmę się pomału za ćwiczenia mięśni brzucha to będzie git. Na razie staram się jak najwięcej wypoczywać
i ćwiczę nogi i uda podczas leżenia.
 
14 doba
Noszę Stasia bez żadnych dolegliwości bólowych.
 
16 doba
W bloku, w którym mieszkamy między windą
a wejściem do klatki znajduje się kilkanaście schodów do pokonania. Na szczęście na dole mamy wózkownię. Wracając ze spacerów zostawiamy w niej stelaż wózka. Po raz pierwszy dźwigam sama gondolę wraz z synkiem przez te parę schodów. Ciężko, rana zaczęła się przez to odzywać... :/ Musiałam się położyć i odpocząć mąż w tym czasie zrobił obiad i zajął się Stasiem.
 
21 doba = 3 tydzień
Opracowałam "patent" jak sobie poradzić
z samodzielnym wychodzeniem ze Stasiem na spacer:
Dostałam od sąsiadki torbę-wkład do wózka
z usztywnianym dnem i uszami po bokach (nic nie waży w
porównaniu do gondoli). Małego wkładam do torby, biorę ją na ręce i problem rozwiązany :) Na parterze wkładam torbę do wózka (dobrze, że wózek ma dużą gondolę)
i ruszam na spacer.

Ćwiczę brzuszki.

c.d.n.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...