W
życiu noworodka poza okresem intensywnego wzrostu i zdobywania
nowych umiejętności pojawiają się dni, w których spokojny jak
dotąd maluch, daje się rodzicom we znaki.
Jest to spowodowane
bombardowaniem nowych bodźców i doznań w rozwijającym się mózgu.
To rozwój układu nerwowego stoi wówczas na pierwszym miejscu, a
nie rozwój fizyczny. Dziecko staje się marudne, płaczliwe,
potrzebuje więcej dotyku i akceptacji. W trakcie skoku mamy wrażenie
„uwstecznienia”, ale tuż po nim widzimy jak wiele dziecko się
nauczyło.
Kiedy należy się przygotować?
Kiedy należy się przygotować?
Pierwszy skok: 5 tydzień (wrażenia) – wrażenia smaku,zapachu i inne docierające bodźce powodują lęk, stąd częsty płacz i krzyk, np. obcy zapach czy twarz;
Staszek
jakoś niezauważenie przeszedł ten skok, żadne zapachy go nie
drażniły.
Drugi
skok: 8 - 9 tydzień (wzory) – początki kontroli nad
nieskoordynowanymi ruchami, nowe wzory zachowań, np. płacz na widok
swoich podniesionych rąk;
Staszka
8 tydzień akurat zaczął się w Sylwestra, był to prawdziwy Skok w
Nowy Rok!
Aby
zaoszczędzić mu dodatkowych atrakcji, planowaliśmy, że w
Sylwestra wpadniemy ze Stasiem na chwilę do znajomych i wrócimy do
domu by zdążyć przed wybuchami petard.
Ale
plan + małe dziecko = wielka nieznajoma ;)
Staszek
zgłodniał wcześniej (płakał i marudził, godzina noszenia i śpiewania nie robiła na
nim wrażenia...), więc nakarmiłam go u znajomych. Po
karmieniu zasnął, a przed północą się obudził. Huk petard był
wytłumiony i się ich nie bał, leżał spokojnie na łóżku,
obdarzając nas uśmiechami!
Trochę
noszenia wystarczyło by usnął znowu. Nie budziły go nasze rozmowy
i wybuchy śmiechu, chyba dlatego, że jest do nich przyzwyczajony.
Od
początku zachowujemy się przy Stasiu głośno, nawet jak śpi w
ciągu dnia to normalnie rozmawiamy i oglądamy TV, no chyba, ze
chcemy by w danej chwili się nie budził to wychodzimy do innego
pokoju ;)
I
nastąpił pierwszy tego roku cud - podczas wyciągania go z fotelika
samochodowego nie wybudził się i po położeniu do łóżeczka o
godz. 2:00 spał do godz 7:00. Pięć godzin snu bez karmienia
(skończyłam go karmić o 23.20)!
Nieskoordynowane
ruchy pojawiły się podczas karmienia: puszczał pierś i krzyczał
cały czerwony. Jedyne co pomagało to przerwanie karmienia,
położenie go na przedramieniu brzuchem w dół i głową na ręce i
noszenie... Następowało wówczas porządne beknięcie łącznie z
ulaniem mleka. Wtedy się uspokajał, więc próbowałam go przyłożyć
do piersi.
Zazwyczaj
po tym zabiegu nie chciał ssać i zasypiał i to na kilka godzin,
mimo że wydawało mi się, że zaraz będzie głodny i się obudzi.
W
ciągu dnia Staszek sypia już coraz mniej, a podczas tego skoku spał
po karmieniu maksymalnie 5 min.!
Gdyby nie wychodzenie codziennie na
1,5 godzinny spacer to w ogóle by nie spał :/
Po ostatnim
karmieniu przed nocą też nie zasypiał, dawałam go mężowi:
skakał z nim na piłce, ale jak tylko przestawał, następował
wrzask niezadowolenia...
Co
do zabaw, to nic go nie interesowało, poza noszeniem. Na macie też
szybko tracił cierpliwość.
Nowe
wzory zachowań objawiały się tym, że
Staszek
strasznie się denerwował jak machał rączkami i nogami. Trzeba
było go mocno opatulać by się uspokoił.
Innym
razem śmiał się do rączek i wodził za nimi wzrokiem.
Do karmienia czasem musiałam zastosować otulaczek i wówczas trochę mi go było żal, bo wyglądał jak mumia ;), ale przynajmniej mniej się rzucał i nie bił rękami po mnie i po sobie...
Do karmienia czasem musiałam zastosować otulaczek i wówczas trochę mi go było żal, bo wyglądał jak mumia ;), ale przynajmniej mniej się rzucał i nie bił rękami po mnie i po sobie...
Nie
da się ukryć, że skoki są bardzo absorbujące dla
rodziców...
Pewnego
wieczora (czytaj po godzinie 22), gdy Staszek znów nie chciał zasnąć,
a my byliśmy już wykończeni, wiedzieliśmy, że to na pewno nie
głód (ssał równo 45 min. i zasnął tylko na 5 min.).
Nalałam
wodę do wanny, podczas gdy mąż nosił i zabawiał S. rozmową,
weszłam do wody, a mąż mi go przyniósł.
Jak tylko Staszek poczuł wodę to się uspokoił,
Jak tylko Staszek poczuł wodę to się uspokoił,
umyliśmy
go wspólnie, a potem nastąpiła chwila relaksu:
Unosił się na wodzie spokojnie (podtrzymywałam mu jedynie główkę),
leżał na moich nogach główką na kolanach i wierzgał nogami
jakby chciał pływać. Do tego się uśmiechał :)
trwało to około pół godziny.
trwało to około pół godziny.
Po
kąpieli nakarmiłam go znowu. Po 20 min. padł i zasnął. Spał od
22.30 do 6 rano!
Do tej pory robiliśmy kąpiel w wanience co 2 dzień, lecz teraz chyba będziemy robić ją częściej, bo widać że mu służy.
Do tej pory robiliśmy kąpiel w wanience co 2 dzień, lecz teraz chyba będziemy robić ją częściej, bo widać że mu służy.
U nas skok trwał równo tydzień czasu...
Dziś jest już spokojnie :)
Trzeci
skok około 12 tygodnia jeszcze przed nami...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz