Czyżby znowu piątek wypada 13 dnia miesiąca?
Dziś czeka mnie pucowanie mieszkania, gdyż po 16.00 odwiedzają nas koleżanki
z pracy. Dwie z nich przyjedzie z dziećmi (1,5 i 8 lat) więc większość rzeczy dziwnych / niebezpiecznych należy pochować ;)
Jak to dobrze, że kuchnię mam dużą! Stoi w niej trochę pudeł z rzeczami do remontu (m.in. kibelek do WC), które służą jako tymczasowe półki. Mam jeszcze poskładane zwykłe szare pudła, jest więc gdzie upychać te graty ;) Na to jakieś kolorowe szmatki i szafa gra.
Wczoraj robiłam z przerwami rafaello bez pieczenia, a dziś czeka mnie sałatka
z palemką - moja luźna interpretacja ;) a na ciepło "kapuśniaczki" z ciasta francuskiego, tyle, że bez kapusty tylko ze szpinakiem ("szpinaczki"?). Mam nadzieję, że nikt głodny z mego mieszkania nie wyjedzie... ;)
Także czeka mnie i Stacha dzień pełen wrażeń - chyba go spakuję do chusty jak nie będzie chciał współpracować przy sprzątaniu :)
Wczoraj przed salą zdążyłam jeszcze zarejestrować Staszka na kontrolne USG bioderek. Przez telefon się nie dało, trzeba było pojawić się osobiście ze skierowaniem w ręku. Mąż został z synkiem (obydwoje ucięli sobie poobiednia drzemkę), a ja przy okazji zrobiłam jeszcze zakupy spożywcze.
Lubię tak wyrwać się na przejażdżkę po mieście - autko, radio i ja :)
Staś spał od 19.30 do 2 rano :) Chyba wraca do normy :)
P.S. przepisy na pewno zamieszczę na blogu niebawem. Jak widać na zdjęciu (przenoszę Stasia na ranne karmienie do naszego łóżka i tak czasem pośpi jeszcze ze mną) pogoda dziś kiepska...
Miłego piątku!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz